"Niesenne wędrówki Senfila"

Robert Zamorski



Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2018 rok
Liczba stron: 312









Wybrałam „Niesenne wędrówki Senfila” Roberta Zamorskiego, ponieważ myślałam, że będzie to typowa bajka, którą będzie czytać się płynnie z wielką dozą wrażeń. Przynajmniej tyle wywnioskowałam z opisu zamieszczonego na tylnej okładce egzemplarza. Ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do fantastyki, oraz wszystkiego co nie jest realne, więc podchodzę do lektury z przymrużeniem oka. Chociaż cuda się zdarzają i raz nawet udało mi się trafić na ‘porządną’ przedstawicielkę tego gatunku, czytało ją się wspaniale. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie, że nie zawiodę się. Jeśli jesteście ciekawi jak wypadła w moim odczuciu książka Pana Roberta, zapraszam do dalszej lektury mojej recenzji.

Robert Zamorski - z zawodu jest księgowym, oraz jego dodatkowym zajęciem – jak sam mówi – jest marudzenie, zarobkowo pracuje poza granicami Polski, w Niemczech. Jego największym zainteresowaniem jest tworzenie nowych dzieł, zajmuje się tą czynnością od wielu lat i nie ma zamiaru w najbliższej przeszłości zaprzestać. W jego dorobku jak do tej pory pojawiła się tak zwana Senfiliada, czyli powieści o postapokaliptycznym kocie, oraz historie o czarodzieju mającym problemy z alkoholem, znajdującym się nad przepaścią emocjonalną, nazwane Requiem dla maga.

Poznajcie Senfila – rozumnego kota w butach, w dość specyficznym odzieniu. Senfil ma żonę o imieniu Filona, posiadają również dzieci, mieszkają we Wrocławiu. Żeby było bardziej ciekawie, nie jest to teraźniejsze miasto. Z tamtego Wrocławia uchowała się tylko i wyłącznie jego nazwa. Dawne państwa uległy destrukcji, a na Ziemi znajduje się jedynie garstka miast. Główny bohater kot, jest nałogowcem, ale na tym nie kończy się fabuła, pojawiają się jeszcze kilka bohaterów, między innymi: Trurl i jego kolega Klapaucjusz, inteligencja stworzona przez człowieka, automaty, które stoją na straży dawnego parku rozrywki. Nie zabraknie również w tej historii urządzenia obronnego, które w wyniku błędu zamiast sprawować pieczę nad bezpieczeństwem, zostaje wycelowane, gotowe do ataku wprost na naszą planetę, w konsekwencji czego spala jej powierzchnię na popiół.

Książka mnie nie przekonała do siebie, podchodziłam do niej aż trzy razy. Moje wrażenia były niezmienne, towarzyszyły mi pytania – co, jak, gdzie i dlaczego tak się właśnie stało. Miałam wrażenie, jakby lektura zaczynała się długo po czymś co było wcześniej, prościej pisząc, jakby czytelnik był wtajemniczony od środka intrygi. Nie było to za miłe doświadczenie, ale jak już wcześniej pisałam, książkę traktowałam z przymrużeniem oka, więc przebrnęłam przez tę część i byłam ciekawa czy dalej coś się wyjaśni, będzie bardziej zrozumiałe. Ku mojemu zaskoczeniu po pierwszym interludium (ma wiele znaczeń, w teatrze oznacza to krótką humorystyczną wstawkę wystawianą pomiędzy misterium, czyli tajemniczym obrzędem, czy też zjawiskiem.) autor zaczyna pisać całkiem sensownie i co najważniejsze od początku.

Jednak po czasie, kiedy znowu pozyskałam nadzieję na lepszy ciąg dalszy… szybko ona zanikła i na jej miejsce pojawiło się rozczarowanie. Lektura została podzielona na bardzo długie rozdziały, które nie sprzyjały mi w czytaniu, preferuję zdecydowanie krótsze epizody. Fabuła jest nudna. „Nie senne wędrówki Senfila” to taki miks fantastyczny nie dla każdego, ja nie mogłam się odnaleźć w twórczości, chociaż napiszę, że próbowałam z całych sił. Koniec końców stwierdziłam, że nie jest to odpowiednia literatura dla mnie, wiem też, że za szybko nie sięgnę po fantastykę. Co kolejna to gorsza. Nie polecam.




https://sztukater.pl/ksiazki/item/27025-niesenne-wedrowki-senfila.html


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/02/olimpiada-czytelnicza-2020-podsumowanie.html

Brak komentarzy: