"Bezczłowiecze"

Maciej Lasota 






Dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl za egzemplarz recenzencki.


Ludzie od niepamiętnych czasów posługiwali się słowem mówionym i wygląda na to, że to do niczego dobrego nie doprowadziło. Powstawały wojny, kłótnie, które rodziły nienawiść, hejt. Sytuacja rozwinęła się tak bardzo, że doszło do tego, że nawet kabaret przestał śmieszyć, stał się politycznym, demoralizującym bełkotem, który bardziej żenuje, niż bawi. Z biegiem czasu, na skutek licznych zmian, zdania, które niegdyś były wymawiane, stały się ludziom niepotrzebne, wręcz zbędne, dlatego coraz częściej nie potrafimy się dogadać. Na skutek sprzeczności usłyszane komunikaty często mają charakter zaczepny.

Ponadto w dobie XXI wieku w erze komputeryzacji, bardzo rozwiniętej technologii, gdzie wydawałoby się, że rozwój społeczeństwa poszedł naprzód… Okazuje się, że statystyczny człowiek nie potrafi w sposób składny, przemyślany artykułować drugiej osobie swoich myśli, marzeń czy uczuć… Ten problem nie jest obcy także trzydziestoletniemu dziennikarzowi - Maciejowi. Czy mężczyzna przezwycięży swoje bariery i otworzy się na drugiego człowieka? Jakie znaczenie będzie miała w jego życiu poznanie osoby, która na pozór wydaje się podobna do niego? Tego i wiele więcej dowiesz się z najnowszej powieści Pana Macieja Lasoty, pod tytułem “Bezczłowiecze” (2021, Wydawnictwo Papierowy Motyl).

Maciej Lasota - autor dwóch powieści, zadebiutował książką “Przypadkl, czyli awarie międzyludzkie (2020, wydawnictwo Virtualo). “Bezczłowiecze” to jego druga powieść, w której autor przedstawia świat, którego nie chcemy dostrzec. Jednak im dalej w twórczości, tym bardziej daje ona do myślenia.

“Bezczłowiecze” to powieść o tym, co być może kiedyś się wydarzy. To historia o człowieku, który na własne życzenie pozbawił się kontaktu z innymi na skutek zatraceniu się w wirtualnym świecie. Poznaj Macieja dziennikarza i Martę, dla której Internet jest miejscem karmienia swojej próżności. Do czasu… aż nie spotkają siebie nawzajem. Czy ich natknięcie się na siebie może stać się początkiem odrodzenia człowieczeństwa?

“Bezczłowiecze”, to lektura o życiu, które potrafi być naprawdę okrutne. To historia o świecie, w którym ciężko jest znaleźć odpowiednią osobę do choćby prostej rozmowy, nie mówiąc o niczym więcej. To książka o chęci przynależności do grupy, dla której zrozumienie nie jest obcym terminem. Pan Maciej Lasota ukazuje niezwykłą siłę bohaterów, który wydają się już na starcie przegrani, jednak mimo wszystko, czasami mniej efektywnie, a czasami bardziej dążą do osiągnięcia swojego upragnionego celu. W końcu nie od dzisiaj wiadome jest, że choćby problem był nie wiadomo jak duży, w kupie tkwi siła. Prościej jest go rozwiązać powiedzmy we dwójkę, niż w pojedynkę.

Książka sama w sobie jest piękna w swojej prostocie, czyta się ją jednym tchem. Styl pisania jest bardzo lekki, wpadający w mój gust, bez zbędnych opisów, czy trudnej terminologii. Mimo iż lektura jest bardzo krótka (liczy trochę ponad sto stron), to w pełni sobą angażuje, intryguje, porusza, a także zmusza do refleksji i zmian w życiu prywatnym. Jest swego rodzaju paliwem napędowym, które motywuje do działania, kreowania swojego życia jak najlepiej. Bohaterzy są bardzo autentyczni, trochę zagubieni we współczesnym świecie, jednak na tyle silni razem, aby walczyć z przeciwnościami losu. Historia została poprowadzona w narracji trzecioosobowej.

Podsumowując: Historia jest z pewnością interesująca, zapada w pamięć. Czyta ją się błyskawicznie, momentami z zapartym tchem. Nastrój książki jest mroczny, na skraju mało pozytywnych emocji. Jednak po burzy zawsze wychodzi słońce, także pozytywy też się pojawiają. Jeśli miałabym podsumować “Bezczłowiecze” jednym zdaniem, to prezentowałoby się następująco: najbardziej samotne miejsce? Tłum. Uważam, że lektura ta powinna być obowiązkowa dla każdego. Polecam, czytajcie.



Wydawnictwo: Papierowy Motyl

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 126  

Moja ocena: 8/10









mylivesignature-1

Brak komentarzy: