"Daleko, coraz bliżej"

Alex Schulman




Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021 (premiera: 12 maja)
Liczba stron: 320












***

Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.

Recenzja premierowa
Premiera: 12 maja 2021 roku


W dzisiejszej recenzji zapraszam Was do skandynawskiej prozy o zabarwieniu psychologicznym. „Daleko, coraz bliżej” to powieść, która nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Z pewnością jest z przesłaniem, pełna dramatyzmu. Inspiracją do napisania książki były własne przeżycia pisarza, kiedy to z rodzeństwem miał utrudnione kontakty, podobnie jak z rodzicielką, która miała problemy z alkoholem. Powieść ukazuje jak relacje rodzinne ulegają rozpadowi, oraz jakie są tego konsekwencje. Ciekawi wrażeń po lekturze? Zapraszam do dalszej recenzji.

Alex Schulman – 45 letni Szwedzki dziennikarz, bloger, satyryk telewizyjny, oraz radiowy. Od 9 lat współprowadzi podcast „Alex & Sigge”, który jest jednocześnie jednym z najpopularniejszych w Szwecji. „Daleko, coraz bliżej” to jego międzynarodowy debiut, ponieważ książek na swoim koncie ma już kilka. Prawo do wydania lektury zostały sprzedane do ponad 30 krajów.

Trzej bracia (Pierre, Nils, oraz Benjamin) ruszają w podróż na działkę nad jeziorem, na której spędzali niegdyś dużo czasu z rodzicami. Chcą tam wrócić, aby wypełnić ostatnią wolę swojej nieżyjącej już matki – rozsypać jej prochy w wybranym przez nią miejscu. Od co najmniej dwóch dekad, czyli odkąd doszło do katastrofy, żaden z mężczyzn nie odwiedził tego miejsca. Gdy docierają nad jezioro, wspomnienia powracają do nich niczym rzucony bumerang.

Jako dzieci ciągle rywalizowali między sobą o względy rodziców, w konsekwencji czego na dzień dzisiejszy nie potrafią się należycie dogadać. Powrót do rodzinnego miejsca, działa na nich jak kapsuła czasu, do głosu dochodzą niewypowiedziane żale, rozterki, pretensje. Natomiast granica między wzajemną miłością, a nienawiścią dawno nie była tak cienka. Czy uda im się na nowo zżyć ze sobą? Czy tragiczne wydarzenie na zawsze zostawi piętno na ich życiu?

No i chyba moja dobra passa się skończyła. Dlaczego tak sądzę? Książka, którą czytałam przez kilka dni, okazała się być jedną wielką pomyłką. Jestem tak bardzo zniesmaczona, że żadne słowa nie są w stanie w pełni określić tego poziomu niezadowolenia. Opis był bardzo zachęcający do czytania, w porównaniu do recenzowanej powieści, tam przynajmniej coś się działo. To, w jaki sposób została przedstawiona historia pozostawia wiele do życzenia. Lektura jest przesycona różnej maści opisami, co sprawia, że fabuła jest bardziej statyczna, niż dynamiczna.

Brakowało mi jakichkolwiek konkretów, może nagłych zwrotów akcji, które pchnęłyby wartkość na przód. Miałam ogromny problem, żeby wkręcić się w świat przedstawiony, wręcz było to praktycznie awykonalne. „Daleko, coraz bliżej” została podzielona na czasy młodości bohaterów, kiedy to mieli: siedem, dziewięć i trzynaście lat, oraz okres, kiedy są osobami dorosłymi. Z wyglądu może i przedstawiają sylwetkę osoby dojrzałej (którą autor dokładnie opisał). Chociaż po ich zachowaniach, mogłabym polemizować, czy wewnętrznie też przypominają takowe osoby, za jakich się uważają i na jakich świadczy ich wiek.

Zagłębiając się w treść, czułam znużenie, a samo przemijanie stron było drogą usłaną kolcami. Dawno tak się nie wynudziłam czytając. Jedynym aspektem, który powstrzymywał mnie od odłożenia lektury ponownie na półkę, były dialogi. Gdy bohaterowie wypowiadali ‘na głos’ swoje myśli, wtedy fabuła nabierała jakiegoś pozytywnego wydźwięku, którego tak bardzo mi brakowało. „Daleko, coraz bliżej” autorstwa Alexa Schulmana to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Nie polecam, szkoda czasu.

mylivesignature-1



Brak komentarzy: