"Dialogi z czarnym Platonem"
Iwona Bińczycka - Kołacz
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019 rok
Liczba stron: 296

Iwona Bińczycka Kołacz (jak się cieszę, że w końcu udało mi się znaleźć element wiedzy o autorze) to 42-letnia pisarka i mama dwóch synków, pochodząca z miasta w województwie małopolskim, konkretnie mówiąc jest to Kraków. „Dialogi z czarnym Platonem” to jej trzecia książka, swój debiut miała w 2013 roku tworząc „Dziewczynę w kożuchu”. Autorka może się pochwalić wieloma zasługami, bowiem jest radną Gminy Michałowice (województwo małopolskie), uczy w szkole jako polonistka. Ukończyła studia pedagogiczne, posiada doktorat nauk humanistycznych. Dodatkowo ogłasza się w prasie, na swoim koncie ma wiele artykułów w czasopismach lokalnych i ogólnopolskich.
Wieś na Kaszubach. To właśnie stamtąd pochodzi główna bohaterka – Renata. Do tej pory wiodła beztroskie życie, pochłaniało ją głównie pisanie doktoratu, oraz opieka nad psem. Aż tu nagle jej życie wywraca się do góry nogami, gdy… dowiaduje się, że będzie musiała zaopiekować się czteroletnim chłopcem, na skutek śmierci siostry. Przerażona zmianą rytmu życia ma świadomość, że porażka nie wchodzi w grę, wie, że musi walczyć, tym bardziej, że jest to dopiero początek serii niespodziewanych wydarzeń. Wkrótce dziewczyna poznaje bardzo zapadającą w jej pamięć historię pewnego mężczyzny, którego losy wpływają na jej własne życie.
Bardzo mi się spodobał cytat, który w moim odczuciu idealnie opisuje historię opisaną w książce „Wszystkie rzeczy ludzkie zawieszone są jakby na nitce i w jednym momencie mogą runąć.”.
Podczas podjęcia próby przeczytania lektury przeżyłam szok, tekst to jedna wielka walka można powiedzieć o przetrwanie, mnóstwo emocji zostało uwolnione przez moją własną osobę, jednak to chyba na tyle jeśli chodzi o pozytywy, historia mimo iż początkowo wywarła na mnie nawet spore wrażenie, później przestała na mnie „działać”. Najpierw było mi trudno przedostać się przez początek, gdzie biła w oczy straszna samotność, później było trochę lepiej, ale nie trafiło do mnie. Naturalne jest to, że boimy się przeznaczenia, dochodzi do tego wtedy, gdy już tak naprawdę coś zaczyna się dziać w naszym życiu. Jednak, mimo moich usilnych prób, oraz przeszkadzającej paniki głównej bohaterki, nie mogłam się z nią utożsamić, jak to zwykle z łatwością mi przychodzi. Odbiegając trochę od wątku – kto w ciągu tekstu nagle robi zdanie z wykrzyknikiem na końcu, notorycznie. Nie wiem jak innym czytelnikom, ale mnie to strasznie irytowało. Jakiś nagły przypływ euforii, czy co?
Mnie ta częściowo przeczytana historia nie „wzięła”, tak zastanawiam się komu, jakiemu gronu odbiorców mogę ją polecić, hmmm… może osobom, które lubią motywy macierzyństwa i dzieci, opieki nad nimi. Temat był dobry, ale jego wykonanie wymaga poprawki i przemyślenia, niekiedy lepiej napisać jedną, porządną książkę, niż dużo a słabszych. Tym akcentem kończę recenzję, a dalsze przemyślenia zostawiam Wam – Czytelnikom. Ja osobiście nie polecam.
https://sztukater.pl/ksiazki/item/28725-dialogi-z-czarnym-platonem.html
Brak komentarzy: