"Afrykański klucz"

Iga Karst





narodowość autora:
Polska



Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2020 rok
Liczba stron: 288








Tym razem zapraszam Was do Afryki, gdzie na porządku dziennym jest wyniszczająca bieda, głód, czy choroby na które jeszcze na tamtejszym kontynencie nie wynaleziono sposobu, leku na poskromienie dolegliwości. To tak tytułem wstępu, jednak lektura nie została poświęcona tylko i wyłącznie temu miejscu. Kontynent jest tylko bogatym tłem na motywie śmierci. Już sam wstęp mnie zaintrygował, takiej książki jeszcze u mnie nie było. Mimo iż mam żelazną zasadę czytania od początku – powieść Pani Igi Karst pod tytułem „Afrykański klucz” to II tom z cyklu: Pensjonat Biały Dwór, ciekawość poszła w górę. Zapowiada się bardzo obiecująco, czy tak pozostanie, przekonacie się w dalszej recenzji.

Iga Karst – 35-letnia pochodząca z Wrocławia pisarka, swoją przygodę z pisaniem na poważnie, co wiązało się z podpisaniem pierwszej umowy autorskiej, zaczęła w wieku dziewiętnastu lat, co pozwoliło jej na zostanie jednym z młodszych debiutantów wydawniczych. Ukończyła studia z zakresu public relations i komunikacji społecznej. Zawodowo powiązana jest z branżą PR (Public Relations). Zadebiutowała w 2005 roku cyklem o Panu Samochodziku, jej pierwsza powieść kryminalna - „ Egzamin z tajemnicy” została wydana nakładem Wydawnictwa Telbit w 2008 roku.

Elżbieta Budzanowska to znana lekarka zajmująca się medycyną tropikalną na odległych krańcach świata. Tym razem jest zaangażowana w projekt o tematyce jadu węży, niedługo potem umiera w swoim mieszkaniu. Ku zdziwieniu wszystkich powodem śmierci nie był, jak przypuszczano nowotwór na który chorowała. Pierwszym podejrzanym staje się córka Elżbiety – Magda. Dochodzeniem zajmuje się komisarz Michał Orski. W akcie bezradności oskarżona prosi o pomoc swoją przyjaciółkę – mecenas Anitę Herbst. Po jakimś czasie kobiety wpadają na zaskakujący trop, okazuje się, że lekarka interesowała się wydarzeniami sprzed kilkudziesięciu lat, w których zginął jej mąż. To wydarzenie pozwala na spojrzenie pod innym pryzmatem na sprawę. Czy śmierć Elżbiety i jej wyjazd do Afryki mają coś wspólnego?

W tym momencie, czyli po przeczytaniu „Afrykańskiego klucza” Pani Igi Karst, żałuję, że nie udało mi się dorwać pierwszego tomu. Dlaczego? Już tłumaczę. Książka jest genialne, rozwijając myśl – autorka serwuje czytelnikowi fabułę wielowątkową, która jest momentami tak zagmatwana, że nie idzie doliczyć się ilości niewiadomych, kto z kim i gdzie. Pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi. Bardzo ciekawy styl prowadzenia kryminału, z jednej strony ukazuje się córka zmarłej lekarki, która miała specyficzne kontakty ze swoją rodzicielką, z drugiej strony śledztwo, które z pewnych przyczyn musiał przejąć ktoś inny, niż pierwotnie zamierzano. Brzmi jak zwyczajna wielowątkowość, ale tak nie jest, jest w tym pewna specyfika, która nie trafia się przy pierwszej lepszej książce, można to nazwać powieściowym „tym czymś”. Oj dzieje się, dzieje.

Fabuła jest galopująca, nie sposób oderwać się od „Afrykańskiego klucza”, sama w sobie treść zapada w pamięć i myślę, że pozostanie w niej na długo. Jedynym minusem, który zauważyłam i trochę mnie zniesmaczył jest zakończenie, po takiej intrydze spodziewałam się czegoś lepszego, tymczasem zostałam negatywnie (niestety) zaskoczona. Cała lektura jest tak genialnie skonstruowana, bardzo ciekawie przedstawiona, bez zbędnego przynudzania opisami, wiele tropów.. no po prostu nic dodać nic ująć… a zakończenie wręcz banalne, do znudzenia, jakby było urwane z zupełnie innej twórczości. Tak czy inaczej jestem zachwycona, polecam.




https://sztukater.pl/ksiazki/item/31245-afrykanski-klucz.html


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/06/olimpiada-czytelnicza-2020-podsumowanie.html

mylivesignature-1

Brak komentarzy: