"Nieobecna"

Jaime Jo Wright





narodowość autora:
Stany Zjednoczone




Wydawnictwo: Dreams
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 456














***

“Nieobecną” autorstwa Jaime Jo Wright bez dwóch zdań można zaklasyfikować do kategorii: powieść gotycka, czyli do takiej, gdzie fabuła odgrywa się zwykle w czasach średniowiecznych, a intryga jest tak namacalna, że można ją „kroić ją nożem”. Miejsce prezentowane w powieści jest jak grób, z którego po otwarciu wypływają wszelkie tajemnice, czy przewinienia, o których nikt nie miał pojęcia i nie chciałby mieć. Tym razem do recenzji lektury zachęciła mnie legenda o Misty Wayfair, oraz motyw przewodni powieści - opuszczone miejsce tuż za mostem, w lesie, nazywane niegdyś zakładem dla obłąkanych.

Jednak może nie do końca takim wyludnionym jak z zewnątrz wygląda... Natomiast elementem, który postawił przysłowiową kropkę nad „i” jest przepiękna, skrywająca potężną intrygę, mroczna oprawa graficzna. Nie sposób od niej się oderwać, tak przyciąga uwagę, a jakże trafnie opisuje nastrój powieści. Nie pozostaje nic innego jak sprawdzić chwytliwość mrocznej legendy głoszonej w wyimaginowanym gotyckim świecie.

Jaime Jo Wright – autorka pochodząca ze Stanów Zjednoczonych (Wzgórza Wisconsin). Jej powieści są zwykle przepełnione romantyzmem z przełomów wieków, natomiast w tle rozgrywa się solidna tajemnica. Na co dzień pracuje na stanowisku Dyrektora ds. Rozwoju i Sprzedaży. Prywatnie żona nauczyciela wspinaczki skałkowej, mama córeczki i syna na którego mówi pieszczotliwie „Piotruś Pan”. Jest członkiem ACFW (American Christian Fiction Writers), czyli Amerykańskich Pisarzy Chrześcijańskich.

Thea Reed miała bardzo ciężkie dzieciństwo, została porzucona pod sierocińcem. Po wielu latach braku kontaktu z rodziną postanawia zawitać do miasta z dzieciństwa, aby odnaleźć swoją matkę, dowiedzieć się dlaczego ją zostawiła. Jej prywatne śledztwo doprowadzą ją aż do ruin ośrodka dla obłąkanych w Pleasant Valley w stanie Wisconsin. Kobieta wykorzystuje swoje doświadczenie w wykonywaniu zdjęć pośmiertnych aby dostać się do szpitala i odkryć jego sekrety. Nie wie jednak, że jej dochodzenie o prawdę obudzi niegdyś uduszoną i zrzuconą do studni Misty Wayfair, która nawiedza okolicę, zapowiadając tym samym szybką śmierć.

Tymczasem sto lat później Heidi Lane otrzymuje niepokojący list od swojej chorej na demencję matki. Treść otrzymanego pisma składnia kobietę do odwiedzenia Pleasant Valley. Pewnego razu zauważywszy ducha kobiety, który nawiedza ruiny zakładu dla obłąkanych, w ten sposób poznaje legendę o Misty Wayfair. Tym samym jej życie staje się zagrożone, zaczyna toczyć walkę z przeciwnościami losu uzbrojonych w siły paranormalne, gdzie tylko jedna strona wyjdzie z niej zwycięsko. Czy odważy się dowieść prawdy kosztem własnego życia?

„Nieobecna” Jaime Jo Wright brzmiała bardzo obiecująco, do tego stopnia, że aż nie mogłam się doczekać kiedy zabiorę się za egzemplarz. Celowo użyłam czasu przeszłego, ponieważ realia były trochę inne. Pierwsze co rzuca się w oczy i utrudnia zrozumienie czytanego tekstu to tłumaczenie, które jest tak toporne, iż trzeba się bardzo mocno skupić nad powieścią, a nawet niekiedy powtórzyć akapit. Czytelnik otrzymuje dwa bardzo zbliżone do siebie wątki, przez co oba mylą się ze sobą, różnice są niewielkie, przykładowo jeden jest z 1908 roku, a drugi współczesny. Podobieństw jest znacznie więcej, a jeśli dodać fakt dublujących się niektórych bohaterów to jesteśmy świadkami chaosu z którym ciężko sobie poradzić.

Autorka wraz z upływem stron, nie spiesząc się odkrywa tajemnicę, tak więc wartkość nie porywa. Panuje tendencja nagłego skoku ku wyżynom pod względem napięcia, a następnie niczym łeb na kark, drastycznie ono spada. Wniosek jest taki: tak szybko jak odbiorca zacznie cieszyć oko, takim drobnym, jednak zdecydowanie najciekawszym elementem w całej powieści, tak szybko zostanie mu to odebrane. Moim zdaniem książka nie jest kryminałem, ani też powieścią typu fantasy. Trafniejsze byłoby określenie literatura obyczajowa z paranormalnymi elementami z kryminałem w tle. Temat sam w sobie miał potencjał, jednak według mnie nie został on należycie przedstawiony. Jestem rozczarowana.







mylivesignature-1

Brak komentarzy: