"Ludzie potrafią latać"

Agnieszka Lingas-Łoniewska i inni





narodowość autorów:
Polska



Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019 rok
Liczba stron: 332








Do książki przyciągnął mnie bardzo optymistyczny tytuł „Ludzie potrafią latać”, pod którym kryją się radosne opowiadania autorstwa między innymi: Małgorzaty Wardy, Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, Alicji Sinickiej i kilku innych, nie tylko pisarek, ale także pisarzy. Nie mogłam się oprzeć idealnie według mnie dobranej do przesłania lektury okładce – przedstawia ona latające motyle, jak się domyślam wybór nie jest wcale przypadkowy, te „kolorowe owady” symbolizują: szczęście, piękność, natchnienie, przemianę zewnętrzną, a także świadomość. Czyli to co czytelnik ma zyskać po po każdym przeczytanym opowiadaniu.

„Ludzie potrafią latać” to zbiór dziesięciu zupełnie różnych opowiadań, zaczynając od tych śmiesznych, zwyczajnych, a kończąc na szalonych, mają za zadanie zainspirować optymistycznym przesłaniem, oraz sprawić, żeby uśmiech zagościł na twarzy czytelnika. Mini historie mają także ukazać, że w każdej, nawet zagmatwanej sytuacji da się odnaleźć jakiś pozytyw.

Dzisiejsza recenzja będzie dość nietypowa, ponieważ odniosę się do każdego z dziesięciu opowiadań osobno. Po czym wyciągnę średnią arytmetyczną i tak ocenię książkę, a więc zaczynajmy:

1. Pechowe urodziny nadmiernie wyolbrzymiającej Nataszy.

Opowiadanie pierwsze „Jeden dzień Nataszy Figiel” autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, momentami zabawne, innym razem dramatyczne z przeplatającą się tu i ówdzie miłością. Nie jest to historia porywająca, zdecydowanie banalna, prosta w rozgryzieniu. Ocena: 3 na 6.

2. Stara miłość nie rdzewieje,

Czyli drugi epizod z dziesięciu, pod tytułem „Chłopak stąd” Pani Małgoarzty Wardy. Ta część opowiada głównie o zabijaniu stresu poprzez jedzenie, przez co ze skromnej S-ki, robi się mniej skromne XL, w tle oczywiście pojawia się ciepłe uczucie do drugiej osoby. Nie zauważyłam nic śmiesznego, raczej „samo życie”, momentami powieść jest żenująca, bez umiaru, a nawet niesmaczna. Ocena: 2 na 6.

3. Macierzyństwo kosztem zaniedbania.

Kolejna spotkanie, tym razem z Panią Alicją Sinicką przy „Zimowym biegu”. Ku mojemu zaskoczeniu autorka postanowiła swoją małą część dodatkowo podzielić na mniejsze rozdziały. Te opowiadanie jest zupełnie inne od poprzednich, mogłoby służyć za rodzaj motywacji dla wszystkich kobiet, nie tylko po porodzie, aby wziąć się za siebie. Bardzo przyjemna historia, którą czyta się błyskawicznie, pozostawia do myślenia. Ocena: 6 na 6.

4. Obcokrajowiec na śniegu.

Na czwarty ogień pójdzie oparty prawie ‘na faktach’ różowy aligator („Jak znaleźć różowego aligatora”) autorstwa Magdaleny Knedler. Nie nie i jeszcze raz nie. To nie było ani śmieszne, ani ciekawe, ani nawet godne uwagi. Jeśli autorka miała na celu wywołać uśmiech na twarzy to jej się to nie udało, w zamian zobaczy minę typu „yyy… co to miało właściwie być?”. Sam pomysł bardzo dobry, wykonanie kiepskie, zbyt bardzo podkolorowane, co skutkowało sztucznością na całej części. Same w sobie opowiadanie jest pozbawione sensu. Ocena: 1 na 6.

5. Piątek trzynastego.

To już połowa egzemplarza recenzenckiego, sądząc po panującej tutaj rutynie nieudanych twórczości, aż boję się wiedzieć co mnie czeka dalej. Tym razem zawitamy wśród „Słodkich robaczywek” Anny Szafrańskiej. Jest gorzej niż myślałam, fabuła aż za bardzo teatralna, przewidywalna. Tak nudnego opowiadania tutaj jeszcze nie było, owszem były słabe, a nawet bardzo słabe i jedno bardzo dobre, ale to co tutaj otrzymałam to jakaś masakra, z trudem przebrnęłam przez nie. Chyba autorce pomylił się wiek bohaterów do ich zachowania – dorośli ludzie, którzy zachowują się jak dzieci. Ocena: 1 na 6.

6. Człowiek biznesu kontra ‘zdrada’,

Czyli szóste spotkanie, tym razem z twórczością Pani Anny Kasiuk pod tytułem „Klątwa cygana”.
Cierpko napisana opowieść, język nie jest zły, styl pisania dramatyczny. Problemy mężczyzny bardzo dojrzałego i jego partnerki, która mogłaby robić za córkę. Temat do znudzenia, wałkowany wszędzie gdzie się da. Zamiast wywołać uśmiech na twarzy, uruchamia niesmak. Ocena 1 na 6.

7. Nie mój plecak,

To siódmy fragment książki pod tytułem „Plecak” autorstwa Jolanty Kosowskiej. Całkiem przyjemne opowiadanie z ciut za długimi opisami, czyta się szybko, wciąga. Historia jest momentami śmieszna, innym razem poważna – „samo życie”. Pani Jolanta nie zawaha się użyć miłości i ukazać co owe uczucie potrafi zdziałać z człowiekiem, oraz jak silna może być męska przyjaźń. Piękna opowieść, rodem z bajki, jednak jak najbardziej realna. Ocena: 5 na 6.

8. Dzień z życia mecenasa.

Pierwsze spotkanie z pisarzem – Panem Danielem Koziarskim i jego twórczością pod tytułem „Rocznica”. Co to była za przygoda, do tej pory jestem pod wrażeniem tak świetnego opowiadania. A wszystko dzieje się kiedy nieodpowiedni człowiek znajduje się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Mini powieść to jazda bez trzymanki w dodatku świetnie napisana, pochłaniająca do tego stopnia, że nie można się oderwać, jedyny minus jaki zauważyłam – za krótko. Ocena: 6 na 6.

9. Hazardzista XX wieku.

„Karolek” Daniel Radzijewski
To już przedostatnia historia, tym razem czytelnik cofa się do początków XX wieku, od razu zmienia się też styl pisania, który nie podpadł mi do gustu – jest bardzo specyficzny, do tego dochodzą nudne przemyślenia i czytanie staje się katorgą. Mało wartka akcja, urozmaiceniem jest pojawienie się i ludzi i różnej maści zwierząt. Całokształt nie przemówił do mnie, jest to jedno z gorszych według mnie opowiadań. Ocena: 1 na 6.

10. Smutne życie ucznia.

To już ostatnia powieść, kolej na „Ludzie potrafią latać” autorstwa Rafała Cichowskiego.
Nie, takie nieudane zakończenie, kolejna mało ciekawe opowiadanie. A pomyśleć, że gdyby dodać dynamiki, mniej opisów, to można by coś wyciągnąć z fragmentu, a tak to nie ma na to co liczyć. Jestem zniesmaczona, bo liczyłam na huczny koniec. Nie w moim typie. Ocena: 1 na 6.

Podsumowując: Jak można powyżej zobaczyć, były upadki i znacznie mniej wzlotów. Książka sama w sobie nie jest zbyt ciekawa, jednak jestem przekonana, że każdy znajdzie coś w niej dla siebie. Dziesięciu różnych autorów, każdy inaczej i o czym innym pisze. Jak dla mnie to momentami była męczarnia, jednak do przebrnięcia. Można przeczytać.



https://sztukater.pl/ksiazki/item/29184-ludzie-potrafia-latac.html

http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/03/olimpiada-czytelnicza-2020-podsumowanie.html

mylivesignature-1

Brak komentarzy: