"Studia z dziejów skurwysyństwa"
Gosia Wincent
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za egzemplarz recenzencki.
Zapraszam Was do recenzji drastycznej powieści, która swoim wydźwiękiem wbija w fotel. Gwarantuję, że tę książkę zapamiętacie na długo, ponieważ nie jest fikcją literacką, historia działa się naprawdę! A wszystko to za sprawą „Studiów z dziejów skurwysyństwa”; horroru na żywo autorstwa Gosi Wincent (2021, Wydawnictwo AlterNatywne).
Do przeczytania książki zachęciła mnie wywołująca niepokój okładka oraz intrygujący opis, który został umieszczony na tylnej okładce egzemplarza. Decydując się na powieść, liczyłam, że będzie ona na tyle mocna, że nie będę mogła przez długi czas po niej się pozbierać. Świetnie byłoby, gdyby niosła za sobą dodatkowo jakieś przesłanie. Czy moje oczekiwania zostały spełnione, a może lektura okazała się jedną wielką porażką? Przekonajcie się sami, czytając dalszą część recenzji.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
Jolanta rozpatruje na nowo swoją niezbyt kolorową przeszłość. Została wychowana na podupadłej wsi, była molestowana przez ojca. Do czasu aż powiedziała dość i postanowiła wyrwać się z toksycznego środowiska, aby zacząć żyć na lepiej, na nowo. Cały trud, który zainwestowała w lepszy żywot, odbił jej się na zdrowiu psychicznym. Aby poczuć ulgę, zaczyna prowadzić bloga, na którym opisuje swoją dramatyczną sytuację.
„Studia z dziejów skurwysyństwa” jest powieścią wielozadaniową, która zawiera w sobie: pamiętnik, zapis rozmów między ofiarą a prześladowcą, a także poradnik, który ma na celu ułatwić poprawne funkcjonowanie w środowisku dla osób z przejściami. Jest to zapis myśli kobiety, która walczyła do końca, nie poddała się, mimo iż na starcie wydawało jej się, że jest już dawno przegrana.
Powieść zaczyna się bardzo niesmacznie, od pewnego incydentu, który sprawił, że mój początkowy zapał do lektury pomału gasł. Nie spodziewałam się, aż tak mocnego aspektu już od pierwszych zdań. Nie potrafiłam wkręcić się w prezentowaną historię, czytanie tekstu było dla mnie katorgą, jeśli dołożyć do tego specyficzny sposób wypowiadania się jednego z głównych bohaterów, to całokształt prezentuje się mizernie. Twórczość Pani Gosi Wincent jest wulgarna, niesmaczna, pozbawiona jakichkolwiek skrupułów, przepełniona wieloma skrajnymi emocjami.
Podczas przeżywania przygód z Jolantą, niestety nie odczuwałam żadnych pozytywnych emocji, zamiast tego pojawiło się: zniesmaczenie prezentacją niektórych wątków, poirytowanie brakiem wartkości oraz stylem pisania, który nie przypadł mi do gustu poprzez swój toporny, trudny przekaz. Następnie nastała ulga – po zakończeniu książki oraz współczucie, że człowiek człowiekowi mógł zgotować tak paskudny los.
Powieść jest bez dwóch zdań bardzo bolesna, oddziałująca na psychikę, na ogół lubię takie twórczości, jednak nie tym razem. „Studia z dziejów skurwysyństwa” już od samego początku mnie odepchnęły, natomiast potem było tylko coraz gorzej. Najchętniej bym odłożyła lekturę z powrotem na półkę i nigdy jej nie wzięła. Jako książka z gatunku thriller z elementami społeczno-obyczajowymi, czy pamiętnik sprawdza się bardzo dobrze, bez dwóch zdań wpisuje się idealnie w klimat.
Podsumowując: „Studia z dziejów skurwysyństwa” Pani Gosi Wincent może i są autentyczne, może przyprawiają o gęsią skórkę, może nawet wbijają w fotel, nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie, wywołują skrajne emocje… Jednak z całą pewnością nie są dla mnie. Nie mogłam załapać nici porozumienia z bohaterami, wręcz bardzo często działali mi na nerwy, styl pisania pozostawia wiele do życzenia – ponieważ motyw przewodni jest ciężki, uważam, że przekaz powinien być przyjemny w odbiorze, niestety tak nie było. Opis mnie nakręcił pozytywnie, reszta według mnie do poprawki. Nie polecam.
Zapraszam Was do recenzji drastycznej powieści, która swoim wydźwiękiem wbija w fotel. Gwarantuję, że tę książkę zapamiętacie na długo, ponieważ nie jest fikcją literacką, historia działa się naprawdę! A wszystko to za sprawą „Studiów z dziejów skurwysyństwa”; horroru na żywo autorstwa Gosi Wincent (2021, Wydawnictwo AlterNatywne).
Do przeczytania książki zachęciła mnie wywołująca niepokój okładka oraz intrygujący opis, który został umieszczony na tylnej okładce egzemplarza. Decydując się na powieść, liczyłam, że będzie ona na tyle mocna, że nie będę mogła przez długi czas po niej się pozbierać. Świetnie byłoby, gdyby niosła za sobą dodatkowo jakieś przesłanie. Czy moje oczekiwania zostały spełnione, a może lektura okazała się jedną wielką porażką? Przekonajcie się sami, czytając dalszą część recenzji.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
Jolanta rozpatruje na nowo swoją niezbyt kolorową przeszłość. Została wychowana na podupadłej wsi, była molestowana przez ojca. Do czasu aż powiedziała dość i postanowiła wyrwać się z toksycznego środowiska, aby zacząć żyć na lepiej, na nowo. Cały trud, który zainwestowała w lepszy żywot, odbił jej się na zdrowiu psychicznym. Aby poczuć ulgę, zaczyna prowadzić bloga, na którym opisuje swoją dramatyczną sytuację.
„Studia z dziejów skurwysyństwa” jest powieścią wielozadaniową, która zawiera w sobie: pamiętnik, zapis rozmów między ofiarą a prześladowcą, a także poradnik, który ma na celu ułatwić poprawne funkcjonowanie w środowisku dla osób z przejściami. Jest to zapis myśli kobiety, która walczyła do końca, nie poddała się, mimo iż na starcie wydawało jej się, że jest już dawno przegrana.
Powieść zaczyna się bardzo niesmacznie, od pewnego incydentu, który sprawił, że mój początkowy zapał do lektury pomału gasł. Nie spodziewałam się, aż tak mocnego aspektu już od pierwszych zdań. Nie potrafiłam wkręcić się w prezentowaną historię, czytanie tekstu było dla mnie katorgą, jeśli dołożyć do tego specyficzny sposób wypowiadania się jednego z głównych bohaterów, to całokształt prezentuje się mizernie. Twórczość Pani Gosi Wincent jest wulgarna, niesmaczna, pozbawiona jakichkolwiek skrupułów, przepełniona wieloma skrajnymi emocjami.
Podczas przeżywania przygód z Jolantą, niestety nie odczuwałam żadnych pozytywnych emocji, zamiast tego pojawiło się: zniesmaczenie prezentacją niektórych wątków, poirytowanie brakiem wartkości oraz stylem pisania, który nie przypadł mi do gustu poprzez swój toporny, trudny przekaz. Następnie nastała ulga – po zakończeniu książki oraz współczucie, że człowiek człowiekowi mógł zgotować tak paskudny los.
Powieść jest bez dwóch zdań bardzo bolesna, oddziałująca na psychikę, na ogół lubię takie twórczości, jednak nie tym razem. „Studia z dziejów skurwysyństwa” już od samego początku mnie odepchnęły, natomiast potem było tylko coraz gorzej. Najchętniej bym odłożyła lekturę z powrotem na półkę i nigdy jej nie wzięła. Jako książka z gatunku thriller z elementami społeczno-obyczajowymi, czy pamiętnik sprawdza się bardzo dobrze, bez dwóch zdań wpisuje się idealnie w klimat.
Podsumowując: „Studia z dziejów skurwysyństwa” Pani Gosi Wincent może i są autentyczne, może przyprawiają o gęsią skórkę, może nawet wbijają w fotel, nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie, wywołują skrajne emocje… Jednak z całą pewnością nie są dla mnie. Nie mogłam załapać nici porozumienia z bohaterami, wręcz bardzo często działali mi na nerwy, styl pisania pozostawia wiele do życzenia – ponieważ motyw przewodni jest ciężki, uważam, że przekaz powinien być przyjemny w odbiorze, niestety tak nie było. Opis mnie nakręcił pozytywnie, reszta według mnie do poprawki. Nie polecam.
Wydawnictwo: AlterNatywne
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 144
Gatunek: pamiętnik
Moja ocena: 1/10
Brak komentarzy: