"W ślepym zaułku"

Ewa Szymańska


Tak naprawdę nie kochała go. Nigdy nie był jej miłością. Wiedziała, że jest inny; wyolbrzymiała jego zalety, natomiast wady zamiatała pod dywan. Najzwyczajniej na świecie lubiła przebywać w jego towarzystwie. Natomiast z obawy przed dożywotnią samotnością wyszła za niego za mąż. Życie układało się pomyślnie, do czasu, aż ich związek stał się jednym wielkim układem, do którego zasady układał on. Dla niej była to forma stabilizacji społecznej, jak i majątkowej, a także dowód, że dwa razy nie popełnia się tego samego błędu. A dla niego? No właśnie, czym był dla niego związek małżeński z nią? Aby tego się dowiedzieć, koniecznie musicie ‘dorwać’ w swoje ręce najnowszą powieść Pani Ewy Szymańskiej. Jest to literatura obyczajowa z elementami grozy. Poznajcie „W ślepym zaułku” (2021, wydawnictwo Szara Godzina).

Ewa Szymańska jest mamą dwóch córek oraz autorką książek. Pochodzi z Podlasia. Jak sama twierdzi, literatura towarzyszy jej od zawsze, uwielbia czytać wszelkiego rodzaju lektury, natomiast od niedawna również pisze. Interesuje się lokalną historią oraz jej wpływami na ludność. Swój wolny czas lubi spędzać głównie w domu przy muzyce, a także z mężem, z którym piją czerwone wino. Zadebiutowała w 2019 roku trylogią „Bo trzeba żyć”.

Paulina jest zwyczajną młodą kobietą z wielkim bagażem doświadczeń. Ma za sobą rozstanie z mężem oraz samotne wychowywanie potomstwa. Po nieudanym partnerstwie na jej drodze pojawia się onieśmielający Jacek, który jest wdowcem z dzieckiem. Po jakimś czasie dziewczyna zaczyna coś czuć do mężczyzny, tym samym wierzy, że zła passa życiowa w końcu minęła. Zauroczona swoim obiektem westchnień, uważa go za osobę, której niczego nie brakuje: jest przystojny, wysportowany, niezależny finansowo, a na dodatek prowadzi firmę, która zaczyna coraz bardziej prosperować. Czy można lepiej trafić? Okazuje się, że tak, ponieważ nic nie trwa wiecznie. Pozytywna atmosfera zaczyna się pogarszać, a magiczny nastrój pęka niczym bańka mydlana. Natomiast prawdziwa udręka zaczyna się pewnego dnia, gdy Paulina nie może wydostać się z własnego domu, ponieważ drzwi okazują się zamknięte.

„W ślepym zaułku” autorstwa Pani Ewy Szymańskiej to bez dwóch zdań poruszająca powieść. Głównym motywem przewodnim jest przemoc na tle rodzinnym. To także przejawy bezsilności, czy próba przeżycia w toksycznym, zaborczym związku. Autorka książki nakłania czytelnika, aby ten nie poddawał się. Jutro nie musi być gorsze od dzisiaj, może przynieść ono nadzieję na lepsze życie, a także podarować upragnioną siłę. Warto być zatem czujnym i czerpać z egzystencji, tyle tylko ile tylko jesteśmy w stanie.

Twórczość Pani Ewy szalenie mnie zaciekawiła swoim opisem, natomiast przysłowiową kropkę nad „i” postawił tytuł i mroczna okładka. Na początku czytania czułam się zaskoczona, ponieważ książka jest przedstawiona w formie opisowej z ograniczoną ilością dialogów, miałam wrażenie, jakbym czytała sprawozdanie z wydarzenia, a nie powieść fabularną. Kolejnym ważnym dla mnie aspektem i jednocześnie odpychającym, jest ciągnąca się akcja wraz z długimi rozdziałami. Oba zabiegi niestety działają na niekorzyść odbioru powieści. Historia jest wyżuta z wartkości, ta natomiast została zastąpiona dokładnymi opisami najważniejszych elementów.

Nie potrafię jednoznacznie ocenić recenzowaną powieść, jednym razem byłam zaintrygowana – zaraz na początku, później znudzona, bo za długo całokształt się odbywał, a następnie na nowo historia zaczęła mnie ciekawić, żebym znowu poczuć zniesmaczenie ze względu na wprowadzone zwolnione tempo. Plusem jest na pewno bardzo przystępny, lekki styl pisania, historię czyta się naprawdę szybko, ponadto zapada ona w pamięci. Postacie to kolejny atut twórczości, są one bardzo dokładnie nakreślone pod względem psychicznym, co sprawia, że autentyczność czytanego tekstu rośnie w górę, a sama lektura nabiera naturalnych kształtów, które jakże zachęcają do czytania.

Podsumowując: z jednej strony książka została napisana bardzo przyjaznym językiem dla czytelnika. Z drugiej strony fabuła ciągnie się jak guma do żucia, przez co pojawia się zniesmaczenie. Na plus działają postacie, które są z krwi i kości, jednak brakowało mi większej ilości dialogów, może ten zabieg podniósłby wartkość książki. No i na koniec długie rozdziały z jednym motywem, które była stanowczo za obszerne. Jestem nienależycie usatysfakcjonowana, wyszło średnio, z naciskiem na słabo. Tak to jest, jak stawia się zbyt wysoko poprzeczkę autorce, a potem ona nie zostaje pokonana. Można przeczytać.


Wydawnictwo: Szara Godzina
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 328
Gatunek: literatura społeczno-obyczajowa
Moja ocena: 5/10




mylivesignature-1

Brak komentarzy: