Sztukater.pl [czerwiec 2021]
LlTERATURA OBYCZAJOWA
"Piętna" Urszula Król
"Siedemnastoletnia Sabina może powiedzieć o sobie, że ma wszystko. Wszystko oprócz akceptacji i miłości ze strony najważniejszego w jej życiu mężczyzny – ojca. Gdy ten pewnego dnia postanawia porzucić rodzinę i odejść z domu, codzienność młodej dziewczyny zmienia się w koszmar. Sabina, rozpaczliwie poszukując sposobu na ukojenie bólu, rzuca się w wir życia towarzyskiego. Zaczyna również praktykować samookaleczanie, co staje się jej rytuałem rozładowującym nieustannie towarzyszący jej stres. Nasilające się z każdym dniem poczucie bezsensu życia i obezwładniająca melancholia sprawiają, że w końcu nadchodzi moment, gdy coś w niej pęka…"
------> Recenzja znajduje się TUTAJ <------
Jak pozbyć się szkodliwych nawyków?
Jak wdrożyć w życie dobre przyzwyczajenia?
Jak być bardziej świadomym siebie, swojego ciała, innych ludzi, świata?
Co to znaczy „żyć ekologicznie” i jakie kroki można podjąć już teraz w codziennym życiu, żeby przyłączyć się do tych wszystkich, którym leży na sercu dobro Ziemi i naszego środowiska?
Autorka książki próbuje w bardzo przystępny sposób odpowiedzieć na te wszystkie pytania i proponuje cała listę przeróżnych rozwiązań i sposobów na wewnętrzną przemianę, która w przyszłości zaprocentuje ciekawszym, zdrowszym i bogatszym w doznania życiem."
"Okruchy"
Magdalena Meldo
W dzisiejszej recenzji chcę Wam przedstawić, powieść o zabarwieniu młodzieżowym. Zdecydowanie jednak nie jest ona przeznaczona tylko i wyłącznie dla tych osób młodszych, ale i również dla tych starszych. Jest to historia o uczuciach, niby na porządku dziennym, prostych w odczycie, a jednocześnie na tyle skomplikowanych, że można w nich pogubić się.
O pożądanych relacjach międzyludzkich, których funkcjonowanie niekiedy trudno zrozumieć. O rodzinach, które na pozór wyglądają na normalne, a jeśli przyjrzeć im się z bliska, ukazuje się ich prawdziwe oblicze. O przyjaźni, która nieodpowiednio pielęgnowana może skończyć się. Aż w końcu o miłości, która wydaje się tak blisko, a jednak daleko, niczym nieuchwytny cel.
Tymi słowami wstępu chciałabym zaprosić Was do świata Agi i Kaja, głównym bohaterem powieści Pani Magdaleny Meldo, pod tytułem „Okruchy”, którzy wraz z czytelnikiem będą przeżywać wzloty i upadki.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Co łączy się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
Aga i Kaj byli niegdyś przyjaciółmi, jednak na przełomie lat ich kontakt zacierał się, aż w końcu praktycznie zanikł. Każdy z nich ma jakieś problemy, ich życie to jedna wielka walka zarówno z samym sobą, jak i z przeciwnościami losu. Aż tu nagle los podsyła im szansę na odnowienie dawnej znajomości, a może i pozwolenie na dojście do głosu emocjom i poczucie czegoś więcej.
Pojawiają się zalążki nadziei, które jednak szybko okazują się złudne na skutek napiętych sytuacji rodzinnych, problemów na tle szkolnym, czy zawiści innych uczniów. Ponadto walka o bycie lepszym od innych sprawia, że ich drogi, zamiast się zejść, rozchodzą się coraz bardziej. Zamiast być lepiej, jest coraz gorzej. Czy głównym bohaterom uda się odnowić na nowo swoją przyjaźń z dzieciństwa? Jakie konsekwencje będą musieli ponieść za swoje czyny?
Powieść jest mieszanką rzeczywistości, romansu, oraz elementów baśniowych, a konkretniej autorka nawiązuje do „Królowej śniegu”. Pojawiają się nie tylko pozytywne postacie, ale i te o zabarwieniu negatywnym, które usiłują zaburzyć panującą harmonię. Zaintrygowało mnie takie połączenie fikcji z realnością, dostrzegłam w książce oryginalność, która nadaje powieści atrakcyjności.
Jest to sposób na zrobienie z czegoś zwykłego czegoś niezwykłego. Bohaterami są osoby młode, chodzące do szkoły średniej, dlatego też książka jest dedykowana dla młodzieży. Jednak ja dostrzegam uniwersalizm powieści, ponieważ zachowanie nastolatków niewiele różni się od postępowania zagubionego dorosłego człowieka, dlatego jestem zdania, że książkę powinien przeczytać każdy, bez względu na wiek.
„Okruchy” mimo poruszania problemów społecznych (między innymi alkoholizm, czy przemoc) cechuje lekkość, lekturę czyta się bardzo przyjemnie, a styl pisania zdecydowanie przypadł mi do gustu. Historia zachęca do czytania, wciąga w swój świat i nie pozwala z niego wyjść. Książka ma to do tego, że również zapada w pamięć. Raz przeczytana będzie wracać do czytelnika przez długi czas.
„Okruchy” Pani Magdaleny Meldo, mimo niewielkiej objętości, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Nie spodziewałam się, że jest możliwe w lekko ponad stu pięćdziesięciu stronach podjąć tyle tematów i przy tym nie zepsuć historii. Jednak jak okazuje się, da radę i to w całkiem dobrym stylu. Jestem zadowolona z przeczytanej książki. Polecam.
"Grenwich Park"
Katherine Faulkner
Gdyby prawda wyszła na jaw, osoby wtajemniczone poniosłyby konsekwencje tylko raz – czekałaby ich śmierć. Dlatego też chowali cały swój majątek pod deski podłóg swoich domów. Tak było kiedyś, jednak obecni mieszkańcy wierzą, że tuż pod swoimi stopami można tam jeszcze znaleźć nie tylko złoto, ale i antyki, które warte są fortunę. Zapraszam Was do debiutanckiej powieści Pani Katherine Faulkner, pod tytułem „Greenwich Park”.
Katherine Faulkner – reporterka śledcza, oraz londyńska dziennikarka. Była studentka historii na Uniwersytecie w Cambridge, absolwentka studiów podyplomowych z dziennikarstwa prasowego. Na co dzień jest szefową w dziale wiadomości w „The Times”. Zdobyła prestiżową nagrodę dziennikarską Cudlipp Award. Jak uwielbia swój zawód, tak jej największą pasją jest pisanie książek. „Greenwich Park”(2020, Wydawnictwo Muza) jest jej debiutującą powieścią.
Greenwich Park jest jedną z najbardziej zamożnych dzielnic znajdujących się w Londynie. To tutaj mieszka ciężarna Helen Thorpe wraz z mężem Danielem, który jest cenionym architektem, oraz czułym, kochającym mężem. Mieszkają w pięknym, wiktoriańskim domu, mają niewielkie, zaufane grono bliskich osób. Nic jednak nie trwa wiecznie.
Ich spokój zostanie wkrótce zatracony. Wszystko za sprawą szkoły rodzenia, do której uczęszcza Helen. Tam też poznaje wyróżniającą się zachowaniem Rachel. Nikt nie wie czym będzie skutkować nowa znajomość. Wkrótce Rachel ma trudną sytuację życiową, którą rozwiązuje tymczasowym wprowadzeniem się do domu Helen i Daniela.
Małżeństwo zaczyna niepokoić niecodzienne zachowanie nowej współlokatorki. Kobieta odkrywa, że jej przyjaciółka przebywając u nich przegląda ich laptop, w późniejszym czasie natrafia także na krótkie dwuznaczne wiadomości, do których nie wie jak ma się odnieść. Kiedy Rachel znika, w wiadomościach zostaje podana informacja, iż nie była ona osobą, za którą się podawała…
Dlaczego kobieta zniknęła i kto za tym stoi? Kim tak naprawdę była i dlaczego z takim wielkim zapałem próbowała zbliżyć się do rodziny Thorpe’ów?
„Greenwich Park” jest debiutem literackim Pani Katherine Faulkner. Powieść została utrzymana w klimacie domestic noir (fabuła rozgrywa się na wąskiej płaszczyźnie). Natomiast sama książka jest przepełniona głównie fałszem, oraz tajemnicami. Autorka ukazuje, że nawet najbardziej z pozoru idealne małżeństwa mają swoje sekrety.
Lektura jest bardzo dopracowana, autentyczna, co też pokazuje, że Pani Katherine korzystała ze swoich zawodowych doświadczeń. Opis książki był intrygujący, nieco inaczej wyglądała historia przedstawiona. Zapowiadała się równie ciekawie, a przynajmniej na samym początku, później powinno być lepiej, natomiast miałam odczucie, że było gorzej, mój poziom irytacji wzrastał z każdą kolejną stroną. Ponownie trafiła mi się książka ‘bez jaja’.
Moim celem było dotarcie do rozwinięcia fabuły i tak mijały strony, aż w końcu powieść się skończyła, a ja nadal czekałam na jakiś przełom, którego oczywiście się nie doczekałam. Ciekawy był podział rozdziałów między bohaterów, mogłam odczuć sytuację bardziej spersonalizowaną pod konkretną osobę. Postacie bardzo zróżnicowane, nawet niekiedy skrajne: jedna z głównych bohaterek była dla mnie nijaka, praktycznie pozbawiona emocji. Druga pierwszoplanowa postać to przeciwieństwo tej powyżej, wszędzie jej pełno, jest nachalna, działająca na nerwy.
Domestic noir chyba nie jest gatunkiem dla mnie, kolejna powieść tego typu i po raz kolejny rozczarowanie. „Greenwich Park” jest słabą książką. Nie polecam.
"Moje córki"
Karolina Kasprzak - Dietrich
Aż w końcu dmuchana przez jakiś czas bańka mydlana pęka i dzieje się katastrofa nieodwracalna w czynach. W konsekwencji czego mężczyzna zostaje sam, pozbawiony sensu życia. Brzmi życiowo? Bo tak właśnie jest! Recenzowana książka opowiada historię egzystencjalną, czyli taką, o której słyszymy niemalże codziennie. Ciekawi wrażeń? Zapraszam zatem do dalszej części recenzji.
Karolina Kasprzak – Dietrich – pisarka pochodząca z Gniezna. Na stałe mieszkająca wraz z mężem i dwójką dzieci w pobliskiej wsi obok miejsca urodzenia. Razem z wybrankiem życia prowadzą własne gospodarstwo domowe. Jej pasją jest pisanie, oraz pielęgnacja własnego terenu zieleni.
WFW, czyli Warszawska Firma Wydawnicza powstała w 2008 roku. Ich celem jest łączenie różnych funkcji powiązanych z rynkiem wydawniczym, w tym drukarskim. Firma daje możliwość wydania własnej twórczości w bardzo niskim budżecie. Są członkami Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. O WFW można było przeczytać w między innymi: „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, czy „Dzienniku”.
Paweł Mikito jest policjantem w Gnieźnie, prowadzi poukładane, na swoich zasadach życie. Po jakimś czasie jego na pozór idealna egzystencja zaczyna się rozpadać, a sam mężczyzna nie spodziewa się takiego obrotu wydarzeń. W ciągu kilku dni traci wszystkie ważne dla siebie osoby: żonę Asię, malutką córeczkę Agatkę, oraz kochankę z sąsiedztwa -Malwinę.
Sprawy toczą się tak, że podejrzanym, jak się okazuje o potrójne zabójstwo jest nie kto inny, jak sam Paweł. Policjant nie ma pojęcia w co się wplątał, jakie tajemnice skrywają jego najbliżsi, ani na jakie niebezpieczeństwo naraził tych, których chciał za wszelką cenę chronić. Czy uda mu się udowodnić swoją niewinność? Jak wielką cenę będzie musiał zapłacić za swoje czyny?
Ogólnie pisząc to książka nie była sama w sobie tragiczna. Nie można jej nazwać niewypałem, ani też arcydziełem. Myślę, że lektura z pewnością może znaleźć się między tymi dwoma kategoriami, niestety w tej niżej skali. Było kilka elementów, które mi się podobały, ale też sporo takich, przy których nawet przymknięcie oka nie pomagało.
„Moje córki” jest zdecydowanie powieścią na którą trzeba poczekać, ona musi się rozwinąć własnym tempem, niekiedy w moim odczuciu nieco za wolnym. Przez co cyklicznie się nudziłam. Styl pisania nie do końca przypadł mi do gustu, kolokwialnie pisząc był taki drętwy, bez większych emocji. A nawet jak pojawiały się one u bohaterów, to ciężko było je odczuć prywatnie.
Lektura jest podzielona na średniej długości epizody, czyli na urywki, ale nie rozdziały. Fabuła jest prowadzona w trzeciej osobie, jednowątkowa. Mimo, iż powieść nie była zła, to jednak nie do końca spodobała mi się, było w niej za dużo elementów odpychających. Może jest to również przesyt ‘tradycyjną’, może nawet pokuszę się o określenie: uniwersalną powieścią, o standardowym modelu działania.
„Moje córki” autorstwa Pani Karoliny Kasprzak – Dietrich, niczym mnie nie ujęła, ani też nie zaskoczyła. Taka tam średnia powieść. Z braku innych książek można przeczytać.
"Gorsza"
Jarosław Czechowicz
Jak długo da się żyć jako ofiara? Do czego może doprowadzić odrzucenie? Z czego bierze się agresja, którą przejawia się na drugiej osobie? Odpowiedzi na pytania może być wiele. Jedną z nich przedstawia powieść Pana Czechowicza, gdzie główna bohaterka -Magda, zmierzyła się z okropną rzeczywistością za czasów szkolnych.
Mimo potężnej traumy jakiej doznała niegdyś kobieta, próbuje ona na nowo odbudować wewnętrzny spokój. Kiedy jej się to prawie udaje, jej harmonia zostaje na nowo zaburzona przez trzy przypadkowe spotkania, które przypominają jej czasy młodości. To oznacza tylko jedno: koszmar zaczyna się na nowo.
Jarosław Czechowicz – nauczyciel języka polskiego, pisarz, oraz recenzent książek. Od czternastu lat prowadzi blog, na którym wyraża opinie o przeczytanych powieściach. Autor dwóch twórczości: „Rok w rozmowie” (rok 2014), „Poza napisanym” (rok 2017 ), oraz dwóch powieści: „Toksyczność” (rok 2019), oraz „Winne” (rok 2020). „Gorsza” (rok 2021, Wydawnictwo Czarna Owca) jest jego debiutującą powieścią z gatunku thriller i kryminał. Mieszka w Wieliczce, uwielbia kraje nordyckie, które chętnie odwiedza. Jego serce skradła Islandia.
„Trzy kobiety, dwanaście godzin, jedna przeszłość.”
Magda wiedzie zwyczajne życie. Mieszka w niewielkim domku w Krakowie. Pracuje jako kierowca autobusu, a w wolnej chwili jeździ swoim motocyklem. Pozorny spokój kobiety zakłócają jednak przypadkowe spotkania, po których nic już nigdy nie będzie takie samo. „Przeszłość wróciła? Nie. Przeszłość nigdy nie odeszła”. Kiedy Magda widzi kogoś, o kim usilnie próbowała zapomnieć, jej koszmar sprzed lat wraca ze zdwojoną siłą. Życie przerażonej kobiety wywraca się do góry nogami, a sama ona musi podjąć decyzję, której stawką jest między innymi jej życie.
Pierwsze wnioski, które nasuwają się po przeczytaniu książki, to fakt, ze jest ona szalenie wciągająca i to od pierwszych stron. Fabuła jest interesująca, bardzo dopracowana, trzyma w napięciu, a nawet zapada w pamięci. Jest również na swój sposób kreatywna, autor uknuł potężną intrygę po części na płaszczyźnie zawodowej. Dla mnie plusem było opisanie szczegółów pracy w komunikacji miejskiej, w sposób, którego nie można nazwać nudnym, wręcz dodaje on smaczku.
Uwielbiam lektury, gdzie jest pokazana walka z czasem, bo to oznacza, że w twórczości będzie się dziać, natomiast czytelnik nie będzie mógł oderwać się od historii. „Gorsza” taka właśnie jest, nie dość, że wartkość jest naprawdę płynna, to jeszcze całokształt jest oparty na mrocznej scenerii. To naprawdę jest gratka dla miłośników lubujących się w mało brutalnych thrillerach. Autor zastosował wielopłaszczyznowość, rozpoczynając od czasów szkolnych głównej bohaterki, przechodząc przez młodzieńcze przemyślenia w formie pamiętnika, a kończąc na okresie dorosłości.
Te trzy elementy kapitalnie się zgrywają, tworząc tym samym powieść bez skazy. Coś niesamowitego. Książka zdecydowanie przypadła mi do gustu, świetnie się bawiłam podczas czytania. Tym samym „Gorsza” Pana Jarosława Czechowicza dołącza do moich ulubionych twórczości, które są warte poświęcenia im czasu. Autorze, gratulacje. Zdecydowanie jest to udany debiut w mrocznej kategorii literatury. Z całego serca polecam, czytajcie. Warto.
"Daleko, coraz bliżej"
Alex Schulman
Recenzja premierowa
Premiera: 12 maja 2021 roku
W dzisiejszej recenzji zapraszam Was do skandynawskiej prozy o zabarwieniu psychologicznym. „Daleko, coraz bliżej” to powieść, która nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Z pewnością jest z przesłaniem, pełna dramatyzmu. Inspiracją do napisania książki były własne przeżycia pisarza, kiedy to z rodzeństwem miał utrudnione kontakty, podobnie jak z rodzicielką, która miała problemy z alkoholem. Powieść ukazuje jak relacje rodzinne ulegają rozpadowi, oraz jakie są tego konsekwencje. Ciekawi wrażeń po lekturze? Zapraszam do dalszej recenzji.
Alex Schulman – 45 letni Szwedzki dziennikarz, bloger, satyryk telewizyjny, oraz radiowy. Od 9 lat współprowadzi podcast „Alex & Sigge”, który jest jednocześnie jednym z najpopularniejszych w Szwecji. „Daleko, coraz bliżej” to jego międzynarodowy debiut, ponieważ książek na swoim koncie ma już kilka. Prawo do wydania lektury zostały sprzedane do ponad 30 krajów.
Trzej bracia (Pierre, Nils, oraz Benjamin) ruszają w podróż na działkę nad jeziorem, na której spędzali niegdyś dużo czasu z rodzicami. Chcą tam wrócić, aby wypełnić ostatnią wolę swojej nieżyjącej już matki – rozsypać jej prochy w wybranym przez nią miejscu. Od co najmniej dwóch dekad, czyli odkąd doszło do katastrofy, żaden z mężczyzn nie odwiedził tego miejsca. Gdy docierają nad jezioro, wspomnienia powracają do nich niczym rzucony bumerang.
Jako dzieci ciągle rywalizowali między sobą o względy rodziców, w konsekwencji czego na dzień dzisiejszy nie potrafią się należycie dogadać. Powrót do rodzinnego miejsca, działa na nich jak kapsuła czasu, do głosu dochodzą niewypowiedziane żale, rozterki, pretensje. Natomiast granica między wzajemną miłością, a nienawiścią dawno nie była tak cienka. Czy uda im się na nowo zżyć ze sobą? Czy tragiczne wydarzenie na zawsze zostawi piętno na ich życiu?
No i chyba moja dobra passa się skończyła. Dlaczego tak sądzę? Książka, którą czytałam przez kilka dni, okazała się być jedną wielką pomyłką. Jestem tak bardzo zniesmaczona, że żadne słowa nie są w stanie w pełni określić tego poziomu niezadowolenia. Opis był bardzo zachęcający do czytania, w porównaniu do recenzowanej powieści, tam przynajmniej coś się działo. To, w jaki sposób została przedstawiona historia pozostawia wiele do życzenia. Lektura jest przesycona różnej maści opisami, co sprawia, że fabuła jest bardziej statyczna, niż dynamiczna.
Brakowało mi jakichkolwiek konkretów, może nagłych zwrotów akcji, które pchnęłyby wartkość na przód. Miałam ogromny problem, żeby wkręcić się w świat przedstawiony, wręcz było to praktycznie awykonalne. „Daleko, coraz bliżej” została podzielona na czasy młodości bohaterów, kiedy to mieli: siedem, dziewięć i trzynaście lat, oraz okres, kiedy są osobami dorosłymi. Z wyglądu może i przedstawiają sylwetkę osoby dojrzałej (którą autor dokładnie opisał). Chociaż po ich zachowaniach, mogłabym polemizować, czy wewnętrznie też przypominają takowe osoby, za jakich się uważają i na jakich świadczy ich wiek.
Zagłębiając się w treść, czułam znużenie, a samo przemijanie stron było drogą usłaną kolcami. Dawno tak się nie wynudziłam czytając. Jedynym aspektem, który powstrzymywał mnie od odłożenia lektury ponownie na półkę, były dialogi. Gdy bohaterowie wypowiadali ‘na głos’ swoje myśli, wtedy fabuła nabierała jakiegoś pozytywnego wydźwięku, którego tak bardzo mi brakowało. „Daleko, coraz bliżej” autorstwa Alexa Schulmana to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Nie polecam, szkoda czasu.
"Inaczej niż zwykle"
Justin A. Reynolds
Justin A. Reynolds zanim postanowił pisać książki zajmował się: unicestwianiem szkodników, był stróżem nocnym, portierem w hucie stali, odbywał praktyki dla NASA, sprzedawał części hydrauliczne, a nawet i kładł podłogi. Jego kolejną i ostatnią pracą był zawód pielęgniarza, który zamienił na bycie pisarzem. „Inaczej niż zwykle” jest jego pierwszą powieścią. W 2019 roku książka zyskała miano najlepszej powieści tego roku według „School Library Journal”.
Poznajcie Jacka Ellisona Kinga, chłopaka, który zawsze jest prawie. Prawie zwycięski, prawie lubiany, prawie zakochał się w dziewczynie. Zawsze o włos mija się z sukcesem. Pewnego wieczoru, kiedy nasz pechowy młody mężczyzna spotyka piękną i wygadaną Kate, wie, że to jest właśnie ta dziewczyna, dla której warto się starać. Tym samym myśli, że jego życiowy brak szczęścia to już tylko historia. Ta powieść kończy się szczęśliwym zakończeniem, kiedy to ukochana Jacka umiera.
Wtedy on sam doznaje wypadku, dzięki któremu przenosi się w przeszłość. Dziewczyna na nowo jest żywa, piękna jak niegdyś. Chłopak nie ma pojęcia, czy on zwariował, czy to się dzieje naprawdę. Nadzieja na lepsze życie rozkwita na nowo. Tym razem postanawia, że nie da odejść na drugi świat Kate. Wkrótce uświadomi sobie, że każda jego decyzja spotka się z odpowiednimi konsekwencjami. Jak wiele jest w stanie poświęcić dla tych, których kocha? Czy uda mu się ocalić tych, na których mu naprawdę zależy?
Ostatnio mam dobrą passę do książek, kolejna za mną i w dalszym ciągu jestem bardzo zadowolona. Dzisiaj przychodzę z bardzo ciekawą powieścią, która nie zapowiadała się na taką. Początek wywołał u mnie: niepokój, bezradność, współczucie. Jednak w gruncie rzeczy okazał się on nie być za bardzo interesujący – opisuje on zwykłe życie nastolatka, który przeżywa wzloty i upadki. Jednak im dalej w treści, tym coraz więcej się dzieje, z czasem emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Fabuła nie płynie, nie upływa, ona galopuje na skutek licznych, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Postacie tak bardzo wykreowane na realne, trochę zagubione w sobie, niepewne, ale z wielką mocą kochania, skłonne do poświęceń. Zdecydowanie da się ich lubić, co też stało się u mnie, czułam nić porozumienia z głównymi bohaterami. Historia jest jednowątkowa, podzielona na zatytułowane, bardzo krótkie, oraz wciągające rozdziały.
Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, oczami Jacka. „Inaczej niż zwykle” jest mieszanką gatunkową, znajdują się tutaj elementy dramatu, romansu, czy nawet zabarwienie lekko fantastyczne. Zostałam doszczętnie pochłonięta przez wykreowany świat. Ta książka jest prawie idealna. Ciężko znaleźć mi element, który mógłby mi w dużym stopniu przeszkadzać, nie podobać się. Całokształt wyszedł rewelacyjnie. Obok książki nie da się przejść obojętnie. Ta powieść to jedna wielka bomba emocjonalna, chwyta za serce, porusza, daje do myślenia. Zdecydowanie jest to twórczość godna polecenia.
"Pozwól, że Ci opowiem...bajki, które nauczyły mnie, jak żyć"
Jorge Bucay
Inspiracją okazały się być istniejące już stare historie, ale i również własne przeżycia. Czy takiej maści opowiadania mogą zastąpić prawdziwą terapię u psychologa? Czy z tej książki płyną jakiekolwiek korzyści? Tymi słowami wstępu chciałabym Was zaprosić do recenzji twórczości Pana Jorge Bucay’a pod tytułem „Pozwól, że Ci opowiem… bajki, które nauczyły mnie, jak żyć”, w której autor za pomocą krótkich historii pomaga zrozumieć najczęstsze problemy dotykające człowieka. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika.
Jorge Bucay – pochodzący z Argentyny pisarz i psychoterapeuta Gestalt (metoda wymyślona przez Fritza Perlsa, polega na rozmowie o życiu między pacjentem, a terapeutą. Terapia zakłada, że źródłem problemów człowieka są przeważnie zaniedbania z dzieciństwa.). Twórczości autora sprzedały się w ogromnych nakładach na całym świecie. Zostały przetłumaczone na siedemnaście języków. Swoje książki uważa jako narzędzie terapeutyczne, sam zaś nazywa się pomocnikiem. Wolny czas dzieli między pracą, a pisaniem.
Poznajcie Demiana. Chłopak ten prowadzi bardzo niespokojne życie, które stawia mu więcej pytań, wątpliwości, niż odpowiedzi. Postanawia iść na psychoterapię, aby poznać odpowiedź na męczące go pytania, tym samym poznać prawdę o sobie i o egzystencji. Jorge - osoba, która pomaga mu zrozumieć to co go męczy robi to w sposób niecodzienny: poprzez opowiadanie bajek, tych starszych, czy też tych wymyślonych przez siebie, pochodzących z różnych zakątków świata. Jednak mimo rozciągłości geograficznej łączy je jedno – płynie z nich morał, oraz pomagają uwierzyć w siebie.
Na świeżo po przeczytaniu książki mogę stwierdzić, że jestem naprawdę zadowolona. Dawno nie miałam w dłoniach tak inteligentnej, ciekawie skonstruowanej powieści, z której płynie mądrość. Lektura pokazuje, że nawet najbardziej skomplikowany problem, po rozłożeniu na czynniki pierwsze staje się mniej uciążliwy, wystarczy go tylko zrozumieć. „Pozwól, że Ci opowiem… bajki, które nauczyły mnie, jak żyć” autorstwa Pana Jorge Bucay to pozytywna bomba wielu mających coś w sobie powieści, które pomagają zrozumieć siebie.
Dzięki zasadzie ‘krótko i na temat’ zbiór opowiadań bardzo szybko się czyta, ponadto zapadają w pamięci, zmuszają do zatrzymania się każdorazowo po zakończonej historii i przemyśleń. Mimo iż lektura jest składową wielu elementów, to przedstawiona została jedna historia, niekiedy bardzo wyraźnie zaznaczona, innym razem bardziej subtelnie. Moim zdaniem książkę warto dawkować sobie w czytaniu, ponieważ przytoczonych zostało bardzo wiele istotnych elementów pomocnych w rozwiązaniu problemów, które polecam sobie przemyśleć, poukładać.
Twórczość mogę polecić osobom, które lubią poradniki psychologiczne. O tak, to właśnie dla Was jest w głównej mierze przeznaczona ta pozycja. Będziecie na pewno z niej zadowoleni. Jeśli jednak liczycie na bajki osadzone w świecie dorosłości, to tego tutaj nie znajdziecie. Czy z tej książki płyną jakiekolwiek korzyści? Zdecydowanie tak, jest ona skarbnicą pytań i odpowiedzi na nieodłączne problemy płynące z egzystencji. Osobiście jestem zachwycona ‘narzędziem terapeutycznym’, jest to jeden z lepszych, jak nie najlepszych poradników jaki czytałam.